Translate

niedziela, 1 grudnia 2013

Przykra Wiadomość

Hejka.Za uwarzyłam że nikt nie komentuje moich rozdziałów więc żeby was zmotywować napiszę następny gdy pod rozdziałem 3 będą chociaż 4 komentarze.I to nie ma być tylko jedna osoba która pisze z różnych kont albo zadaje pytania abym sama na nie odpowiedziała i mam już komentarze.To nie o to tu chodzi.Chciałabym wiedzieć co sądzicie o moim opowiadaniu tak więc 4 komentarze-4 rozdział.
Pozdrawiam i Hazza czuwa ;>

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział Trzeci

"Ważne są te chwile,
Których jeszcze nie znamy"

Obudziłam się o  6:30.Wiedząc że mam jeszcze trochę czasu postanowiłam poleżeć i pogapić się w sufit.5 minut,10 minut,15 minut.Wreszcie zirytowana leniwie zwlokłam się z łóżka i podeszłam do okna.Od razu się skrzywiłam.Znowu padało...
  Ze smutną minką podeszłam do szafy.Wyciągnęłam ciuchy 
i poszłam do łazienki.Tam wzięłam gorący prysznic i umyłam włosy.Potem porządnie się wytarłam i ubrałam się w naszykowane ciuchy.Nucąc piosenkę którą usłyszałam kiedyś w radiu zrobiłam delikatny makijaż a włosy wysuszyłam suszarką i związałam w koka.Zeszłam na dół i poszłam do kuchni zapalając po drodze światła.Do lodówki była przyczepiona  karteczka:
"Nie zapomnij zrobić sobie śniadania.Klucze masz na szafce w korytarzu.Będę bardzo późno a Rob o 21.Nie musisz gotować.Możesz zamówić sobie pizze.Pieniądze masz  na półce w salonie nad telewizorem.Kocham cię
                                        Całusy Mama"
Zaśmiałam się gorzko i wrzuciłam kartkę do śmieci.Już pierwszego dnia mam zostać sam na sam ze swoimi myślami które wciąż krążą wokół Amelii.Gdy mam jakieś inne zajęcie przy najmniej nie myślę o niej.Do miseczki nasypałam sobie czekoladowych kuleczek które zalałam mlekiem i zaczęłam jeść moje śniadanie.Po skończonym posiłku wyszczotkowałam zęby i zabrałam moją torbę.Ubrałam buty i kurtkę po czym wyszłam z domu zamykając go na klucz za sobą.Wsadziłam w uszy słuchawki od mojego telefonu i wsłuchując się w "Paradiase" piosenkę mojego ulubionego zespołu(Coldpaly) doszłam do szkoły.Moja nowa szkoła składa się z jednego gigantycznego budynku z czerwonej cegły i w niczym nie przypomina placówki wychowawczej."A gdzie ogrodzenia z siatki i wykrywacze metalu przy wejściu?!"-Pomyślałam idąc w kierunku wejścia brukowaną kostką.
 Przed wejściem do budynku wzięłam kilka głębokich wdechów po czym położyłam dłoń na zimnej klamce i pchnęłam drzwi.
  W środku było cieplej i jaśniej,niż się spodziewałam.Podłogę pokrywała wytrzymała żółta wykładzina w ciapki,z boku stało kilka krzesełek dla oczekujących,a ściany upstrzone były trofeami i ogłoszeniami.Głośno tykał wielki zegar.Wszędzie pałętały się roślinki w plastikowych doniczkach.Za jednym z dwóch biurek siedziała szczupła czarnowłosa kobieta w okularach.
-W czym mogę pomóc?-Zapytała uprzejmnie odrywając wzrok od monitora komputera.
-Dzień dobry.Nazywam się Isabella Payne-Oznajmiłam a oczy sekretarki natychmiastowo rozbłysły.Najwidoczniej dobrze wiedziała kim jestem.
-Tak,tak.Oczywiście-Powiedziała i zaczęła grzebać w przeraźliwie wielkiej stercie papierów na jej biurku.W końcu znalazła to czego szukała.
-Proszę mam tu twój plan lekcji i mapkę szkoły-Powiedziała podając mi plik kartek po czym objaśniła jak poruszać się po szkole i na samym końcu odprowadziła pod klasę w której mam mieć pierwszą lekcję-zajęcia artystyczne.Życzyła mi jeszcze powodzenia i odeszła,a mnie zaczęła ogarniać panika.Zawsze byłam nieśmiała."A co jeśli nauczyciel będzie mi kazał wyjść na środek i się przedstawić?"-Zaczęłam dramatyzować."Dobra Bella,ogar bo wyjdziesz  na panikatkę"-Powiedziałam sama do siebie po czym wzięłam głęboki wdech i weszłam do klasy,która nie była zbyt duża.Wszyscy się na mnie gapili.Starając się nie zwracać na nich najmniejszej uwagi podeszłam do biurka nauczyciela.
-Dzień dobry.Jestem...-Nie dał mi do kończyć bo był bardzo podekscytowany. 
-Wiem kim jesteś!Isabella Payne.Tak?
-Tak,tak.Ale jeśli to nie sprawia problemu to proszę mówić mi Bella.
-Ależ oczywiście.Widzisz Bello...Moja 8 letnia córka jest wielką fanką 1D...-"No i się zaczyna"-Pomyślałam
-Przepraszam ale nie mogę załatwiać biletów na koncert-Nie dałam mu dokończyć.
-Nie nie.Nie w tym rzecz.Ona bardzo by się ucieszyła gdyby dostała twój autograf i jeśli to nie problem chciała by się z tobą spotkać-Wyszczerzyłam na niego oczy.Byłam w głębokim szoku.
-M....Mój autograf i....i ze mną spotkanie?-Zapytałam z niedowierzeniem.Pierwszy raz w życiu mnie to spotkało.
-Jeśli oczywiście to nie problem...
-Nie ależ z skąd.-Powiedziałam a on podał mi notes i długopis.
-Jak ma na imię córka?
-Amelia-Odpowiedział a ja zamarłam...Amelia....Amelia...Amelia...
  W mojej głowie pobrzmiewało tylko to imię.
-Wszystko dobrze?Dziwnie wyglądasz-Powiedział nauczyciel a ja się opamiętałam i zaczęłam poprawnie funkcjonować.
-Tak,tak.Tylko troszkę się zamyślałam.Miałam przyjaciółkę która miała na imię Amelia.
-Pokłóciłyście się?-To nie było pytanie tylko stwierdzenie.
-Nie...Ona miała raka.Umarła rok temu w grudniu.
-Och...Przykro mi.-Powiedział i nie co się zawstydził a ja oddałam mu notes.
-Proszę.A co do tego spotkania...Mam dziś dużo wolnego czasu więc chętnie.Może być o 15?
-Oczywiście.Może w kawiarni " Brioszki"?
-Okej.
-Wspaniale.Proszę usiądź  w ostatniej ławce-Powiedział a ja wykonałam jego polecenie.Nie wiem dlaczego ale coś ciągnęło mnie do tej dziewczynki...Chciałam ją poznać...Zaprzyjaźnić się tak jakby to miało mi oddać moją Amelię.Miałam przeczucie że ona jest niezwykła...
   Dwie pierwsze lekcje minęły mi dość szybko.Przechodziłam z klasy do klasy ciągle obserwowana.Niektórzy byli odważniejsi podchodzili,przedstawiali się  wypytywali jak podoba mi się w Wolverhampton.W większości kłamałam.
   Moją następną lekcją była trygonometria.Udałam się do klasy i znów podeszłam do nauczyciela który jako jedyny kazał mi się przedstawić.Coś tam wybąkałam cała czerwona i szybko udałam się do ostatniej ławki,gdzie nikt nie mógł na mnie patrzeć bo to nie wygodnie tak wykręcać głowę w tył lecz to ich nie powstrzymywało.
    Omawialiśmy temat który już brałam więc mogłam rozmyślać do woli o Amelii.Gdy zadzwonił dzwonek niczym zombie wrzuciłam książki do torby,gdy nagle podszedł do mnie wyrośnięty chłopak o kruczoczarnych włosach.Przechylił się nad przejściem między ławkami,żeby ze mną porozmawiać.
-Isabella Payne,prawda?-Wyglądał na dość uczynnego chłopaka i członka samorządu szkolnego.
-Bella Payne-Poprawiłam.Siedzące w pobliżu osoby odwróciły się w moim kierunku.
-Gdzie masz następną lekcję?
-Chwilka...-Musiałam wyjąć plan z torby.
-Angielski z Want'em 
-Ja idę na Francuski ,mogę pokazać ci drogę-Tak,facet jest w 100% uczynny.
-Dzięki-Rzuciłam i wstałam.Wyszliśmy z klasy.
-Tak w ogóle to się nie przedstawiłem.Na imię mam William ale wszyscy mówią mi Will
-Miło poznać-Uśmiechnęłam się niepewnie.
-I co inaczej tu niż w Phoenix.Prawda?-Zapytał Will
-Baardzo.
-Chyba nie pada tam często?
-Cztery,pięć razy do roku
-Kurczę,ciekawe jak to jest.
-Jest słonecznie-Odparłam rozśmieszając tym samym mojego towarzysza.
-Jesteś bardzo opalona.
-Wiem.Uwielbiam się opalać.-Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.Westchnęłam zrezygnowana.Najwidoczniej deszczowy klikam źle wpływa na samopoczucie.
-No cóż,powodzenia-Powiedział gdy już dotykałam klamki.Uśmiechnęłam się blado.
-Może okaże się że mamy jeszcze jedną lekcję-Dodał po chwili.Najwidoczniej bardzo mu na tym zależało.Weszłam do środka.Przedstawiłam się nauczycielowi chwilę z nim porozmawiałam a on potem wręczył mi listę lektur.Udałam się do ostatniej ławki w której siedziała jakaś rudowłosa dziewczyna.Jej włosy były niemal czerwone.Przyglądała mi się swoimi dużymi niebieskimi oczami.Była śliczna,dobrze ubrana.Widać że pochodzi z bogatej rodzinny.
Zawstydzona starałam się skupić na liście lektur.Nie była zbytnio zaawansowana:Jane Austen,Szekspir,Kipling,Faulkner...Wszystko czytała wcześniej co zapowiadało nudę.Zaczęłam się zastanawiać czy Holly przysłaby mi teczkę z moim starymi wypracowaniami czy uznałaby to też za oszustwo.Nauczyciel tłumaczył  coś monotonnym głosem.

Gdy zabrzęczał dzwonek zaczęłam się pakować.
-Jesteś Isabella Payne,prawda?-Zapytał męski głos.Podniosłam wzrok.Koło mnie stał śliczny chłopak o słodkiej twarzy elfa,burzy czarnych loków i z dużymi niebieskimi oczami(Od autora:Co ja się tak tych niebieskich oczu uczepiłam?!) 
-Bella Payne-Uściśliłam z uśmiechem.
-Nick
-Cześć,Nick
-Może pójdziesz teraz ze mną  i z moją koleżanką na lunch?-Zapytał zerkając na szczupłą długowłosą blondynkę z zielonymi oczami.
-Jasne.-Powiedziałam wstając.Podeszliśmy do blondynki.
-Cześć jestem Emma-Powiedziała podając mi dłoń.Uściskałam ją i powiedziałam:
-Miło poznać.Bella jestem-W trójkę wyszliśmy z sali i udaliśmy się na stołówkę.
Will,chłopak poznany na trygonometrii pomachał mi z końca sali.To właśnie wtedy jedząc lunch za uwarzyłam ich po raz pierwszy.Siedzieli na końcu stołówki,śmiejąc się i żartując z siebie nawzajem.Było ich troje.Jeden chłopak i dwie dziewczyny.Wszyscy byli zabujczo piękni(no może po za jedną z dziewczyn o blond włosach i pieprzyku pod okiem) w drugiej dziewczynie poznałam tą z którą siedziałam na angielskim.W odróżnieniu od innych uczniów nie przyglądali mi się,więc mogłam ich obserwować bez obaw że któreś mnie na tym przyłapie.Ale to nie brak zainteresowania moją osobą mnie zaintrygował.
-Co to za jedni,u licha?-Zapytałam Emmę,od razu wiedziała o kogo chodzi.
-To nasza "elita" Ta ruda to Evie.Jest bardzo miła...Na ogół.Wychowuje ją brat bo rodzice zginęli w wypadku kilka lat temu.Ten chłopak to Kayle.Mieszka z Evie,jej bratem i Ivanem.To jego brat.On też nie ma rodziców.Zginęli w wypadku samochodowym.A ta czarna to Alex.Najwredniejsza dziewczyna jaka stąpa po tej ziemi-Wytłumaczyła mi i zachichotała.Kayle na mnie się popatrzył
-On ci się przygląda.-Powiedziała Emma
-Wiem.-Powiedziała i zawstydzona odwróciłam wzrok.Do końca dnia w szkole zastanawiałam się nad tą dwójką.Evie i Kayle....
_________________________________________________________
Hejka!!Tak jak nie obiecałam rozdział 3 dodany!!! Mam nadzieję że się spodoba.Proszę o szczere komentarze i polecać innym!! :> Następny pojawi się być może jutro ;D 
Hazza czuwa

Rozdział Drugi

"Każdy z nas ma swój świat.

Każdy żyje w nim od lat."

~~Z perspektywy Isabelli~~
  Jadąc na lotnisko odtworzyłyśmy z Holly szeroko samochodowe okna.W Phoenix są dwadzieścia cztery stopnie w cieniu.Ubrana jestem w swoją ulubioną koszulkę i zwykłe rurki. Do samolotu oczywiście mam zamiar wziąć kurtkę.
       Celem mojej podróży jest miasteczko Wolverhampton położone niedaleko  Birmingham.Zamieszkam tam z moją mamą-Elizabeth.Gdy miałam sześć lat rodzice się rozwiedli a ja wraz z tatą wyprowadziłam się do Phoenix.Co roku wracałam do Wolverhampton na wakacje.Musiałam spędzać tam bite cztery tygodnie.Z całego serca nienawidzę tej mieściny.Wreszcie jako dwunastolatka zbuntowałam się i od czterech lat wyjeżdżam na wakacje z tatą i jego nową żoną (Holly)  do Hiszpanii.
    Mimo to zgodziłam się tam wrócić.Sama skazałam się na wygnanie.Byłam przerażona.Nienawidziłam tego miejsca.
Za to Phoenix uwielbiam.Kocham je za słońce,za upał,za bijącą od tego miejsca żywotność,za tempo,w jakim się rozwijało.
-Bello-Odezwała się Holly w hali odlotów.
-Taak?
-Pamiętaj że nie musisz tego robić.Zawsze możesz pojechać z nami do Los Angeles.-Powiedziała po raz setny i niewątpliwie ostatni.
    Holly ma 34 lata.Jest szczupłą,niziutką blondynką o dużych niebieskich,inteligentnych oczach.Jest żoną mojego taty od siedmiu lat.Od razu pokochałam ją jak matkę...Ale moja mama jest daleko z stąd...
     Odkąd pamiętam Holly zawsze tryskała energią i poszukiwała nowych zajęć.A ja jej niestety musiałam dzielnie towarzyszyć.Raz chciała zostać siłaczką i przez dwa tygodnie chodziłyśmy na siłownie,potem sławną pływaczką i trzy tygodnie pływania(Mimo że ona przestała pływać ja nadal to robię) Potem skoki na bandżi,ze spadochronów,boks,biegi,skoki narciaskie(Jak ona wytrzasnęła śnieg w upalnym stanie Arizona nadal nie wiem)Nawiasem mówiąc nigdy się nie nudziłam.Wreszcie Holly odnalazła swoją pasję w malowaniu.Jej obrazy były na tyle dobre że przyjęto ją do jakieś tam firmy i niestety muszą przeprowadzić się do Los Angeles.Mam z tym miastem okropne wspomnienia( czyli moja ciotka  Margaret) i nigdy tam nie wrócę.Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak wrócić do Wolverhampton.
-Ale ja naprawdę chcę jechać-Skłamałam.Nigdy nie byłam uzdolnionym kłamcą ale ostatnio powtarzam to zdanie dość często,że zabrzmiało w miarę wiarygodnie.
-Pozdrów ode mnie Eli* i Li.
-Nie zapomnę.
-Niedługo się zobaczymy.Możesz wrócić w każdej chwili wystarczy tylko jeden telefon a zaraz się pojawimy.-Miałam świadomość że ta obietnica będzie ich dużo kosztować.
-Nic się nie martw.Będzie fajnie.Kocham cię Holl*-Przytuliła mnie mocno  i trzymała tak przez długą chwilę.Przypomniało mi się jak byłam mała i zawsze mogłam do niej przyjść.Każdy mój upadek na rowerze kończył się tym samym-płaczem.To ona zawsze mnie przytuliła i nakleiła plasterek na bolące miejsce.
-Będę tęsknić-Wyszeptała do mojego ucha po czym mnie puściła a ja machając jej weszłam na pokład samolotu i już jej nie zobaczyłam.
     Czekał mnie dwunastogodzinny lot z Phoenix do Londynu a potem dwie godziny sam na sam z moją mamą w aucie.Nie bałam się latania,tylko tych dwóch godzin z moją mamą.Przez te dziesięć lat bardzo się od siebie oddaliłyśmy.Ona jest architetką wnętrz więc nie zawsze ma dla mnie czas.Często na wakacjach byłam sama.Ale mi to nie przeszkadza.Lubię samotność. 
     Gdy wylądowałam w Londynie padał deszcz.Nie wzięłam tego za zły znak.Po prostu o tej porze roku było to tu nieuniknione.Pożegnałam się ze słońcem kilka godzin temu.Mama czekała na mnie u boku jakiegoś mężczyzny.Gdy tylko do nich podeszłam rzuciła mi się na szyję.
-M-mamo d-dusisz!-Powiedziałam a ona zaraz mnie puściła.
-Przepraszam córciu,ale bardzo się stęskniłam.
-Ja też mamuś.Kto to?-Zapytałam zerkając w kierunku wysokiego mężczyzny o zielonych oczach.Na moje oko był w wieku mamy.
-To Robert.Chodziliśmy razem na studia a teraz spotykamy się.
-Acha.Miło mi pana poznać-Powiedziałam uprzejmnie.
-Mi cię także Bello.I jaki tam pan! Rob jestem!-Powiedział  uściskając moją dłoń.Zabrał moje bagaże i poszliśmy do auta.
-Co słychać u Collina i Holly?-Zapytała się mnie mama w drodze do auta.
-Jest ok.Jeśli wszystko dobrze pójdzie jeszcze w tym miesiącu przeprowadzą się do L.A(Czyt.Elej)A co u Liama?
-Wszystko dobrze.Obecnie ma trasę koncertową i wraca za dwa tygodnie.Bardzo się ucieszył gdy dowiedział się że wracasz do nas.
-Acha.Masz pozdrowienia od Holly.
-Och...Ależ ona uprzejma-Powiedziała mama a w jej głosie wyczułam nutkę ironii.Spojrzałam na nią.Jak na kobietę która ma 35 lat wygląda dość młodo.Jej długie czarne włosy opadały na ramiona a  brązowe oczy błyszczały.To nawet fajnie że mama ma kogoś.
     Rob wsadził moje walizki do bagażnika a ja usadowiłam się na tylnym siedzeniu.To raczej nie było auto mojej mamy.Podczas drogi niewiele rozmawialiśmy.Wymieniliśmy tylko kilka uwag na temat pogody(wciąż padało) i to by było na tyle.Ze słuchawkami w uszach  podziwiałam krajobraz.Okolica była z pewnością piękna.Wszędzie było tak brązowo i zielono.Wsłuchując się w "Paradiase" piosenkę mojego ulubionego zespołu ściekały mi powoli łzy.Czułam się okropnie...Już zaczynało mi brakować taty,Holly i Amelii.Ale wiem że z Amelią będę mogła rozmawiać wszędzie.Wierze w to że ona jest przy mnie.
    Wreszcie dotarliśmy do domu.Moja mama nadal mieszka w domu kupionym z tatą.Dom ten miał  trzy sypialnie i jedną łazienkę którą będę musiała dzielić z mamą i Robertem.Ale o tym staram się nie myśleć.Dostałam sypialnie wychodzącą na zachód,na podjazd przed domem.Tę samą w której spałam do 6 roku życia i potem w każde wakacje.Mama trochę tu zmieniła.Zniknęły zabawki a pojawiły się książki które uwielbiam czytać,mam nowe meble no  i przemalowane ściany.W kącie nadal stał mój fotel bujany a na nim kilka ciepłych poduszek zrobionych przez moją babcię Edwinę tuż przed śmiercią.Wszystko nadal mi się podobało w tym pokoju.Miał to coś...
Mama i Rob zostawili mnie samą żebym mogła się w spokoju rozpakować.No i nareszcie mogłam przestać się uśmiechać.Wpatrywałam się  zrezygnowana w ścianę deszczu za moim oknem, i uroniłam kilka łez.Ale tylko kilka.Resztę planowałam zachować na wieczór jako gwałtowny akompaniament  do rozmyślania o jutrzejszym dniu.
    Do miejscowego liceum chodziło raptem pięćset osiemdziesiąt cztery(ze mną pięć) ucznów,gdy tylko w Phoenix mój rocznik liczył ponad siedemset osób.W dodatku te wszystkie dzieciaki z Wolverhampton znały się od małego a ja?! Ja stanę się dziwadłem z wielkiego miasta.
   Przynajmniej mój wygląd mi pomorze.Dobrze że kocham się opalać i moja skóra jest ciemniejsza niż ludzi z stąd.
     Gdy skończyłam układać ubrania w drewnianej komodzie wzięłam swoją kosmetyczkę i pidżamę  
po czym poszłam do łazienki wziąć prysznic.Rozczesując splątana mokre włosy przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze.Brzydka to nie jestem...
  Wróciłam do swojego pokoju i wskoczyłam pod kołdrę i zaczęłam się zastanawiać czy dam sobie radę.Skoro zaprzyjaźniłam się tylko z Amelią a miałam do wyboru jeszcze ponad trzy tysiące  uczniów to czy poradzę sobie w Wolverhampton?
   Nawiązywanie kontaktów z rówieśnikami przychodziło mi z trudem.Tak naprawdę,to nawiązywanie kontaktów z kimkolwiek przychodziło mi z trudem.Nawet Amelia,która była mi najbliższą osobą pod słońcem,nie potrafiła do końca przebić się przez moją skorupę.Nigdy nie nadawałyśmy na tych samych falach.Czasami zastanawiam się czy naprawdę odbieram świat inaczej niż wszyscy inni.Może mam coś z głową?
Mniejsza o przyczynę liczy się efekt.
  Rozmyślając o następnym dniu szlochałam w poduszkę.Nie mogłam zasnąć aż do północy a gdy wreszcie to zrobiłam zaczęły męczyć mnie koszmary.....
_____________________________________________________
Hejka jak się podoba?Mam wieśći....Mama nie puściła mnie na zawody z czego mam radochę ;> Proszę o szczere komentarze następny pojawi się może już dziś ale nic nie obiecuję!
Hazza czuwa ;>

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział Pierwszy

"Marzę o tym co nieosiągalne.
Pragnę to czego nie mogę mieć"

~~Z perspektywy Isabelli~~
  Obudziłam się.Przez moje lekko przymknięte powieki docierał ciepły,pomarańczowy kolor słońca.Powoli i niepewnie odtworzyłam oczy.W oddali słychać było piski dzieci uciekających przed falą wody.Morze było dziś wyjątkowo spokojne.Podniosłam się ze swojego leżaka i zdjęłam swoją sukienkę.Podeszłam bliżej brzegu.Stopy muskała mi letnia woda a wiatr rozwiewał włosy.Z twarzą zwróconą ku słońcu,zrozumiałam że jednak nie chcę opuszczać Phoenix.Ale na to już za późno...
          Weszłam na pomost po czym wskoczyłam do wody.Moje ciało owładnęła fala zimna.Wypłynęłam na powierzchnię po czym, nabrałam do płuc mnóstwo powietrza i znów znalazłam się pod wodą.Uwielbiałam pływać.Codziennie w wodzie spędzałam po kilka godzin i tak nagle miałam to wszystko zostawić....
     W wodzie czas mijał mi szybko.Tak więc gdy wyszłam na brzeg plaża była już opustoszała.Tylko gdzie nie gdzie można  było napotkać spacerującą parę.Porządnie się wytarłam po czym ubrałam swoją sukienkę.Pozbierałam swoje rzeczy a na nos wsunęłam okulary słoneczne.Ubrałam sandałki i ruszyłam w kierunku domu.Nie miałam zbyt daleko tak więc już po nie całych dziesięciu minutach brałam gorący prysznic.Włosy umyłam ulubionym szamponem o zapachu wanilii po czym się porządnie się wytarłam i ubrałam się  
   Zrobiłam delikatny makijaż po czym wysuszyłam włosy i związałam w koka.Do małej torebeczki wsadziłam telefon,chusteczki i portfel.Zeszłam na dół.
-Dokąd idziesz?-Zapytał się mnie tata gdy zobaczył mnie zakładającą buty.
-Pożegnać się z Amelią.
-Tylko nie wracaj zbyt późno.Musisz się jeszcze spakować.
-Dobrze tato-Powiedziałam dając mu całusa w policzek i wychodząc z domu.Na dworze nie byłu już tak gorąco.Tłoku z resztą też nie było.Fajnie było tak spacerować samemu ulicą i pogrążać się w marzeniach że ona kiedyś wróci.Czasami marzyłam o tym aby się  okazało że tylko wyjechała i wraca a to wszystko to był tylko zły sen.
   Na cmentarz dotarłam w piętnaście minut.Przy grobie Amelii nikogo nie było.Powitały mnie wspomnienia związane z moją najlepszą przyjaciółką a do oczu automatycznie cisnęły się łzy...
Zapaliłam znicza  i usiadłam na ławce.Po chwili ciszy odezwałam się:
-Cześć Amelio.-To było trochę głupie czekając na odpowiedź która nigdy nie nadejdzie ale już od jakiegoś czasu tym się nie przejmowałam.
-To już jutro.Jutro wracam do Wolverhampton.Tak bardzo mi cię brakuje...-Powiedziałam a po policzku spływało coraz więcej łez.
    Nie poruszałam już tematu wyjazdu.Mówiłam jej o Tomku.Tomek to jej chłopak.Okropnie to przeżył,chociaż nie aż tak jak ja.Z Tomem nadal utrzymuje kontakt.Można powiedzieć że jesteśmy znajomymi.Tomek ma nową dziewczynę.Nazywa się Sara.Oczywiście nie dorównuje  Amelii do pięt ale też jest fajna.Tomi nie zapomniał tak do końca o Am.Gdy jesteśmy sami często o niej rozmawiamy.Siedziałam tak z dwie godziny i wierzyłam że ona jest przy mnie.W końcu zdecydowałam się wrócić bo muszę się jeszcze spakować.
                Do domu dotarłam na 20.Od razu po wejściu skierowałam się do swojego pokoju gdzie wzięłam prysznic i ubrałam piżamę Spakowanie się zajęło mi trzy godziny a gdy już wreszcie skończyłam wygodnie ułożyłam się w swoim łóżku i spoglądałam na pusty pokój.Wszystkie moje rzeczy zostały poukładane w dwóch gigantycznych walizkach i jednej torbie podróżnej.Strasznie się bałam tego co przyniesie następny dzień.
      Po półgodzinnym rozmyślaniu o następnym dniu zasnęłam...
___________________________________________________
Hejka!!!Jak się podoba?Proszę o szczere komentarze.Chora jestem...A jutro mam zawody w rękę.Fajnie będzie...Porzygam się na boisku.Życie powodzenia!Następny pojawi się jutro!
Hazza czuwa*-*

Prolog

"Czas Dorosnąć..."

  Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad swoją śmiercią.Ale gdybym próbowała,z pewnością nie wpadłabym na to że zginę z rąk tak bliskiej mi osoby...
 

Postacie część 1

Isabella Payne(16 lat)
Urodzona 14 lutego 1997 roku w Wolverhampton.Bella jest szczupłą,długowłosą brunetką o oczach koloru mlecznej czekolady.Jak na osobę która mieszka od dziesięciu lat w upalnym stanie Arizona jest dość opalona.Ubiera się na luzie,ale gdy trzeba ubrać bardziej elegancką kreacje robi to chętnie.  Jest dość niezdarna,łatwo się po tyka i kaleczy co często kwituje ironicznymi uwagami.Bella jest inteligentna i obdarzona poczuciem humoru,jednak cechą najbardziej rzucającą się w oczy jest jej zamknięcie się w sobie.Gdy miała 15 lat jej najlepsza przyjaciółka umarła na raka.Czasami jest zbyt poważna i rozsądna jak na swój wiek,jednak wewnątrz jest wrażliwa i uczuciowa.Jest troskliwa i opiekuńcza w stosunku do swoich bliskich.Potrafi być bardzo uparta.Nie potrafi kłamać,źle się z tym czuje.Kocha śpiewać ale się z tym nie ujawnia z obaw jak zareagują inni.Lubi czytać książki.Do jej ulubionych autorów można wliczyć:Jane Austen,Stephanie Mayer a także Szekspira.Bella jest młodszą siostrą Liama Payne z One Directon.Miała sześć  lat gdy jej rodzice się rozwiedli a ona zamieszkała z ojcem.Trudne decyzje zmienią całkowicie jej dotychczasowe życie...



Kayle Morris (17 lat)                                                                                                                            
Urodzony 11 stycznia 1996 roku w Chicago.Przystojny brunet o niebieskich oczach.Obiekt westchnień każdej dziewczyny w szkole.Wychowuje się bez rodziców,którzy zginęli kilka lat temu w "wypadku samochodowym" Ma starszego brata-Nathana.Gdy poznaje Belle,jest nią zauroczony.Czy chłopak mający przed światem tajemnice potrafi kochać?
    

Evie Evans(16 lat)                                                                                                           
Urodzona 17 lipca 1997 roku w Londynie.Szczupła,długowłosa dziewczyna z czerwonymi włosami i niebieskimi oczami.Ma starszego brata-Iana  i młodszą siostrę-Lucy(Lu,Lulu)Jej rodzice zginęli dwa lata temu.Mieszka z Kaylem,Ianem,Nathanem i Lucy w wielkiej willi w Wolverhampton.Bierze narkotyki.Ma poczucie stylu.Jej najlepszą przyjaciółką jest Alex.Chodzi z Nathanem,ma psa rasy york.Gdy poznała Belle od razu ją polubiła.
 
         

Nathan Morris(24 lata)
Urodzony 16 września 1989 roku w Chicago. Umięśniony ciemny blondyn o niebieskich oczach.Starszy brat Kayla.Od śmierci rodziców opiekuje się bratem.Wraz z Kaylem i Ianem sprzedają narkotyki.Ma poważne kłopoty z gangsterem skorpionem(facet którego imienia nikt nie zna)
 
        

Ian Evans(24 lata)
Urodzony 21 listopada 1989 roku w Londynie.Przystojny brunet o niebieskich oczach.Wyciągnięty niczym z ekranu telewizora.Jest starszym bratem Evie.Jego najlepszym przyjacielem jest Nathan i Kayle.Opiekuje się Evie i Lucy.Handluje narkotykami i ma dług u jednego z najbardziej niebezpiecznych gangsterów na całej Ziemi.
 
                    
      
 
Liam Payne(20 lat)
Urodzony29 sierpnia  1993 roku w Wolverhampton.Jest umięśnionym brunetem o brązowych oczach.Liam jest członkiem boysbendu One Direction.Jest bardzo podobny do swojej siostry której nie widział od czterech lat.Chodzi z śliczną tancerką Daniele Peazer
 
    

Daniele Peazer (25 lata)
Urodzona 20 czerwca 1988 roku w Londynie.Śliczna brunetka o brązowych oczach.Z natury ma kręcone włosy lecz często je prostuje.Chodzi z Liamem Payne.Jest tancerką.Ma wiele zalet i nigdy nie wiedziała o istnieniu Belli aż do pewnego telefonu....
 
 
   
   

Amelie Marx*(16 lat)
Urodzona 13 marca 1997 roku w Phoenix.Zmarła 30 grudnia 2012 roku w Phoenix.Śliczna długowłosa blondynka o niebieskich oczach.Najlepsza przyjaciółka Belli i dziewczyna Tomka.Tak wiele dla każdego znaczyła... Amelia była chora na raka.Gdy został jej ostatni rok życia spędziła go z przyjaciółmi.Po jej śmierci Bella nie może się pozbierać i zamyka się w sobie.Często przychodzi na cmentarz aby z nią porozmawiać.
 
 
 
______________________________________________________________
Hejka!!!Jak się podobają główni bohaterzy?Mam nadzieję że baardzo.Napisałam o Amelii gdyż będę często o niej wspominać w rozdziałach które pojawią się już wkrótce ;>
*-Zmarły